22 edycja Jimiway Blues Festival
przeszła do historii. Mamy jednak dla Państwa dobrą informację, mówili ze sceny Ryszard Gloger i Jan Chojnacki – kilka minut po
północy oznacza, że na kolejne święto bluesa w Ostrowie
Wielkopolskim przyjdzie nam czekać jeden dzień krócej.
O ile pierwszy dzień Jimiway'a stał
pod znakiem bluesa chicagowskiego, o tyle drugiego dnia fani zebrani
w Ostrowskim Centrum Kultury mogli posłuchać repertuarów mocno różniących się od siebie. Koncerty na dużej scenie otworzyli
Szulerzy z Bartkiem Szopińskim na pianinie, a tuż po nich pałeczkę
przejęła legendarna Nocna Zmiana Bluesa ze Sławkiem Wierzcholskim,
niezmiennie w doskonałej formie. Oczywiście nie zabrakło takich
hitów jak „Chory na bluesa” oraz „John Lee Hooker”. Jednak
ja chciałbym zwrócić uwagę na stosunkowo młodą kapelę grającą
na małej scenie w kawiarni – Wes Gałczyński & Power Train.
Do tej pory zachodzę w głowę,
dlaczego formacja Wesa Gałczyńskiego nie wystąpiła na dużej
scenie (ale to już pytanie do organizatorów). Swoją mocną,
hard-rockową grą z domieszką bluesa zachwycili zgromadzoną w
kawiarni publiczność, która nie pozwoliła, by zakończyli występ
w zaplanowanym czasie. Przy owacji i gromkich brawach Wes Gałczyński
& Power Train bisowali kilkukrotnie, dając popis swoich dużych
umiejętności, a grają dopiero od roku...
![]() |
Wes Gałczyński & Power Train (Jimiway 2013) foto Adam Węgrzynowicz |
W
oczekiwaniu na występ finałowy, zdążyłem uzbroić się w kilka
ciekawych informacji na temat gwiazdy drugiego dnia festiwalu –
Curtisa Salgado. Pierwowzór dla postaci, którą wykreował John
Belushi w kultowym filmie Blues Brothers. Jemu dedykowany jest ich
debiutancki album „Briefcase Full of Blues”. Przez 6 lat
występował w zespole Robert Cray Band, a jego głos jest pierwszym
wokalem na debiutanckim albumie Cray'a. Śpiewał także przez pewien
czas z Santaną. Z pomocą przyjaciół przeszedł przez ciężką
chorobę nowotworową, by tworzyć dalej, a w 2009 roku zostać
nominowanym w czterech kategoriach do nagrody Blues Music Awards.
Miał nosa organizator, by zaprosić Curtisa Salgado do Ostrowa
Wielkopolskiego. Od tego roku, po zwycięstwie i odebraniu trzech
prestiżowych statuetek Blues Music Awards (m.in. w kategorii
Najlepszy Artysta Soulowy) Curtis Salgado jest już prawdopodobnie
droższy.
![]() |
Curtis Salgado (Jimiway 2013) foto. Adam Węgrzynowicz |
Wczorajszego
wieczoru muzyk potwierdził, że zasłużył na tytuły – Curtis Salgado Band zagrali bardzo dobry koncert, przenosząc nas do pięknej i łagodnej, a
czasem porywczej i pulsującej krainy soulu, bluesa, R&B. Nie myli się magazyn „Blues Revue” nazywając
Curtisa Salgado „jednym z najbardziej uduchowionych i szczerych
wokalistów”. Podczas Festiwalu Jimiway muzyk udowodnił, że
potrafi śpiewać nastrojowo, a gdy trzeba, pokazać piosenkarski
pazur. Były więc utwory z najnowszej płyty, jak i wcześniejsze.
Były melancholijne pieśni o tęsknocie, wyborach opatrzności i
kobietach. Były bardzo taneczne rytmy z Chicago i długie rozpędzone
pieśni z południa. Jednak nic by nie brzmiało bez muzycznej
wyobraźni sprawnego bandu, a zwłaszcza profesjonalnej sekcji
rytmicznej. Nieprawdopodobna swoboda, z jaką czarnoskórzy czują
rytm przekłada się na efekt podczas koncertu. Curtis Salgado Band
po prostu popłynęli i całość: od początku do ostatniego bisu
miarowo pulsowała pod znakiem najlepszego groove, przyozdobiona
długimi solówkami na gitarze i chórkami. Pod sceną
bawiłem się świetnie do tego stopnia, że nawet nie zauważyłem,
jak prawie minutowe solo na harmonijce na jedynym wydechu oznajmiło
północ.
Po
finałowym koncercie, zespół zszedł na dół i wraz z rodzimymi
wykonawcami (m.in. z doskonałym saksofonistą Arkiem Osenkowskim)
bawił się dalej przy bluesowym standardach, nie pozwalając
publiczności odetchnąć ani na moment.
Niektórzy
by powiedzieli, że Shoe Laces wypełniali przerwy, ale to
nieodpowiednie słowo. Akustyczny duet grał na korytarzu bardzo ciekawie i stanowił przyjemną dla zmysłów przeciwwagę do
głośniejszych koncertów głównych. Dobrze słyszeć, że
zwycięzcy przeglądu na festiwalu Las Woda i Blues są coraz lepsi,
a przede wszystkim grają.
P.S.
Cieszę się, że w tak miłych okolicznościach mogłem spotkać się
z przyjaciółmi z Poznania i wszystkimi znajomymi z całego kraju. Szczególnie dziękuję Andrzejowi Jerzykowi, bez pomocy którego, byłbym emocjonalnie uboższy. Dziękuję Adamowi Węgrznowiczowi za fotografie. Organizatorom
gratuluję bardzo dobrej 22 odsłony Jimiway Blues Festival.
Tu fragment z ich bisu: http://www.youtube.com/watch?v=3IiCzMyEkDQ&feature=youtu.be
OdpowiedzUsuńMiałam na myśli - Wes Galczyński & Power Train
UsuńFajne granie.
OdpowiedzUsuń